„Lunch box” jest przede wszystkim autentyczna, tak naprawdę to dziennik tego, co autorka jadła i tego w jakim pojemniku zanosiła ten obiad do pracy. Projekt lunch box miał pokazać, że dzięki zabieraniu posiłków do pracy: wiemy co jemy i możemy jeść zdrowiej, taniej i bardziej różnorodnie. Również Gotuj.Skutecznie.Tv radzi nam, żeby przygotować sobie posiłek poprzedniego dnia wieczorem i żeby ugotować większe porcje i zamrozić na później. Drugie śniadania Magdaleny przypominają mi posiłki, które ja sama jadłam. Też nie było szału, jeśli chodzi o sposób podania i estetykę dań. Plusem tej książki jest jednak to, że bazuje na na łatwo dostępnych składnikach i że wiele dań można ugotować tylko z kilku rzeczy, więc łatwo będzie zrobić zakupy.
Co bym wzięła do mojego bento z przepisów z tej książki?
Dobrze wygląda hummus z warzywami, sałatka z ziemniaków i kalafiora, lub z ziemniaków, marchewki i szpinaku, lub z ziemniaków, brukselki i jajka. Chyna po prostu lubię sałatki ziemniaczane.
Hitem są dla mnie pulpeciki jajeczne z sałatką ze szpinakiem i wzór na sałatkę, czyli baza z warzyw, dodatki zawierające białko i zdrowe tłuszcze, dressing i gotowe! Dobrym pomysłem są klopsiki z prosta surówką z melona i chili czy wrap śniadaniowy z pastą twarogowo-jajeczną. A na deser? Domowe czekoladki kokosowe.
Lunch box. Do pracy i szkoły
Autorka: Magdalena Grzegorczyk
Wydawnictwo Olesiejuk, 2016